Do Pragi dotarliśmy koleją, która jak zwykle stanęła na wysokości zadania, przyjechała na czas i była czysta i zadbana.
Dworzec w Pradze zwalił mnie z nóg. Mogłabym tam zamieszkać! Apteka, księgarnia, punkt informacji turystycznej, sklep ze zdrową żwynością, kioski... a wszystko pięknie oznaczone.
Zatrzymaliśmy się w akademiku na Strahovie- tam, gdzie ostatnio:) Niewiele się zmieniło, poza portierem, który uroczo przekręcił nasze nazwiska na arabsko-podobne. W akademiku nadal jest tanio, dają pościel, ręcznik i mydło i ciągle jeździ tam podniebny tramwaj! Poniżej widok z okna tegoż. Kopniętą perspektywę zawdzięczamy dzikiej szybkości;) Na kolejkę linową na wzgórze Petřín obowiązują te same bilety, co na zwyczajną komunikację miejską.
Po południu przejechaliśmy się po całej Pradze i poszliśmy pomoczyć się w Aquaparku. Z tą wyprawą wiąże się mała przygoda:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz